05 czerwca 2020, 22:37
Czy zastanawialiście się kiedyś dlaczego, po co oceniamy innych? Czemu to tak naprawdę służy? Może pamiętacie sytuację, w której wracacie do domu ze szkoły z oceną dopuszczającą ze sprawdzianu a rodzic wyskakuje z tekstem a Kasia co dostała (największy prymus klasowy)?
Na co ty ze skruszoną miną odpowiadasz
- Bardzo dobry ,
- Bardzo dobry? To dlaczego ty się nie nauczyłaś i masz dwa ?
- ale połowa klasy dostała dopy, ten sprawdzian był naprawdę trudny.
-Mnie inni nie interesują!
Logika poziom 2000 - mózg rozjebany…
Ciągłe porównywanie, dążenie do bycia jak ktoś inny. Dlaczego tak bardzo skupiamy się na byciu jak ktoś inny zamiast skupić się na byciu sobą?
Oczywiście możemy mieć podobny gust czy zainteresowania, lecz od małego skupiamy się na naśladowaniu innych, czy to rodziców, dziadków czy ludzi w tv.
Owszem mogą pojawić się tu kwestie rywalizacji, ambicji? Ale czy naprawdę musimy na siłę komuś coś udowadniać?
Dlaczego od zawsze wpajano nam, że mamy być jak inni, nie wolno odbiegać Ci od norm ustalonych przez kogoś, kiedyś. A może to tylko ja miałam takie sytuacje.
Dopiero po prawie trzydziestu latach zrozumiałam jak ważne jest pielęgnowanie własnego JA. Chcesz mieć kolorowe włosy, kolczyki, tatuaże a może skórę i ciało kompletnie pozbawione modyfikacji- ale otoczenie wywiera na Tobie presję, bo jak to będziesz odbiegać od normy? Od innych? Wyróżniać się? Prowokować? Przecież to nie wypada .
Dlaczego?
Może właśnie to jest najpiękniejsze- bycie innym- bycie sobą.
Jeżeli Ciebie to uszczęśliwia to czemu nie? Owszem będąc „inym” trzeba się liczyć z krytyką ale jest to nasze życie i nikt inny go za nas nie przeżyje. Wiadomo należy mieć rozsądek nasze szczęście kosztem krzywdy innych nie jest w porządku. Przykładowo będę szczęśliwa jak spale sąsiadce dom- no nie tędy droga ale myślę, że to wszyscy wiedzą.
Przez wiele lat desperacko wierzyłam, że jeżeli będę uszczęśliwiać wszystkich dookoła to sama będę szczęśliwa. Niestety to wiązało się, że często musiałam porzucać własne pomysły, marzenia, pragnienia bo one akurat nie pokrywały się z czymś szczęściem. Przez to przez wiele lat zatracałam samą siebie (chociaż od zawsze byłam buntowniczką i starałam się walczyć o swoje to inni byli dla mnie priorytetem).
Bardzo bliska mi osoba przez wiele lat powtarzała mi jak mantrę -Marzenko najpierw pomyśl o sobie, zawsze myślisz o innych, zawsze innych stawiasz na pierwszym miejscu, Ty jesteś równie ważna jak inni. A ja zawsze mówiłam, tak. Tak masz rację, zacznę stawiać siebie na pierwszym miejscu. Niestety kiedy byłam pełna gotowości aby walczyć o siebie przychodził ktoś, kto mnie potrzebował i tak potrzeby i szczęście tej osoby stawało się priorytetem.
Cała ta sytuacja powodowała, że stawałam się co raz bardziej zgorzkniała , ponieważ w środku liczyłam, że ktoś w końcu się domyśli i zacznie stawiać mnie na pierwszym miejscu. Dopiero teraz zrozumiałam, że cały ten czas czekałam na samą siebie.
Zawsze mi powtarzano nie ubieraj się tak, bo to nie wypada, nie słuchaj takiej muzyki bo to głupie, a te książki, filmy ?- to dopiero debilizm- ale wiecie co mi się one podobają.
Każdy może mieć inny gust , i nie mamy prawa porównywać kogoś względem siebie czy oceniać. Nie jesteśmy tacy sami i nie będziemy. Czy jest sens katować się i robić rzeczy wbrew sobie tylko dlatego aby być akceptowanym ? Aby wtopić się w tłum?
Każde życie ma znaczenie, każde życie jest inne, i każde jest ważne, wartościowe i unikatowe. Nie narzucajmy innym tego jak mają żyć, kim mają być. Miejmy oczywiście na uwadze ich zdrowie i dobro bo wiadomo, że osobie z problemami alkoholowymi nie kupuje się butelki wódki po to by go uszczęśliwić i my to będziemy akceptować, ale jeżeli ktoś nie lubi nosić stringów to nie zmuszajmy go do ich noszenia.
Ave !!